Max Payne – mocno bolesna historia policjanta

Nowy Jork. Zbieg umykający policji. Człowiek, który nie ma nic do stracenia. Tak w trzech krótkich zdaniach można opisać losy Maksa Payne'a – chyba najtragiczniejszej postaci detektywa z fikcyjnych światów w historii.


Historia Maksa sięga roku 1998, gdy fiński producent gier Remedy Entertainment – po ciepłym przyjęciu ich debiutanckiej produkcji pt. Death Rally – zapowiedział trzecioosobowego shootera o nazwie… Max Payne. Gra miała opowiadać o policjancie, który, niczym Frank Castle z kart Marvela, szukając zemsty wymierza na własną rękę sprawiedliwość. Silnik, mechanika i zarys fabuły przez miesiące lekko ewoluowały; jednak dojrzałą i ostateczną koncepcję gra nabrała po premierze pierwszego Matriksa. Emocjonujące strzelaniny i widowiskowe wybuchy w zwolnionym tempie zdradzał ostatni zwiastun:

Gra ostatecznie ujrzała światło dzienne w lipcu 2001 na pecetach z Windowsem (w kolejnych miesiącach i latach ukazując się także na PS2, pierwszym xBoksie, GBA, MacOS-ie, iOS-ie oraz Androidzie). Produkt Remedy z miejsca zachwycił graczy – głównie dzięki fotorealistycznej wówczas grafice oraz dynamicznej akcji, której nie powstydziłyby się hollywoodzkie blockbustery z gatunku filmów sensacyjnych. Ale Max Payne to nie tylko Matrix wśród gier wideo, ale także mroczna historia policjanta po przejściach. Tytułowy bohater to funkcjonariusz nowojorskiej policji, który wiedzie szczęśliwe życie – ma piękną, kochającą żonę oraz co dopiero narodzoną córeczkę. Jednak pewnego sierpniowego popołudnia 1998 roku życie Maksa legnie w gruzach, gdy odnajdzie zamordowaną rodzinę we własnym domu. Jako że sprawcy napadu byli naćpani nieznanym dotąd specyfikiem, Payne postanawia rzucić pracę w policji i zaczyna działać jako tajniak w DEA – amerykańskiej agencji antynarkotykowej. Po wielu miesiącach żmudnej pracy funkcjonariusze w końcu natrafili na trop prowadzący do tajemniczej substancji. I tak rozpoczyna się właściwa akcja gry, umiejscowiona w styczniu 2001 roku.

Max Payne bw.jpgGOD Games/T2 Interactive

Zadaniem Maksa będzie infiltracja przestępczego, narkotykowego półświatka. Jednak cały plan poszedł w piach, bo bandziory bez problemu rozpoznają Payne'a, wiedząc, że to gliniarz. Skąd taki zwrot akcji? Za wszystkim stoi zdrada jednego z tajniaków z DEA. Na dodatek Max został wrobiony w zabójstwo swojego najlepszego przyjaciela, również policjanta. Odtąd nasz protagonista znajduje się na celowniku nie tylko gangsterów, ale i swoich byłych kolegów z policji. Żałosna sytuacja detektywa, który zaczyna iść – dosłownie! – po trupach do celu, jest podkreślana przez lekko psychodeliczny soundtrack skomponowany przez duet Hatakka-Kajasto oraz klimatyczne cut-scenki w postaci… komiksu. W czasie rysunkowych scenek oraz samej rozgrywki główny bohater na bieżąco komentuje – głosem Jamesa McCaffreya, aktora znanego z serialu Viper – wydarzenia oraz swoje nieciekawe położenie, trochę w aroganckim i sarkastycznym stylu, którego powinni się uczyć bohaterowie Paulo Coelho i Mike'a Careya. A do tego wszystkiego mamy najgorszą śnieżycę w historii Nowego Jorku, która sparaliżowała całe miasto.

MaxPayne.jpegfot. materiały prasowe

Nasz bohater, idący dzielnie po nitce do kłębka, po drodze wypluwający setki nabojów, w końcu odkrywa tajemnicę stojącą za morderstwem jego najbliższych oraz mści się na sprawcy tego całego zamieszania. Jednak pomimo tego tragicznego (a zarazem widowiskowego) aktu, katharsis u Payne'a pojawia się na krótko, jeśli nie nawet wcale. Funkcjonariusz bawiący się w samowolkę stara się ułożyć życie na nowo; po oczyszczeniu ze wszystkich zarzutów wraca też do NYPD jako detektyw. Jednakże po ponad roku smutna przeszłość znowu daje o sobie znać – dawne wspomnienia wracają, gdy okazuje się, że była "wspólniczka" w osobistej vendetcie Maksa żyje, co wciąga głównego bohatera w kolejne kłopoty, i to znowu w samym sercu Nowego Jorku, tyle że tym razem skąpanego w deszczu. O tym właśnie opowiada sequel z 2003 r., o wdzięcznym podtytule The Fall of Max Payne, który również zdobył uznanie graczy oraz recenzentów.

screen11.jpgOficjalna strona internetowa Maksa Payne'a

Losy Maksa były wielokrotnie przenoszone na ekran pod postacią fanowskich filmów krótkometrażowych. Temat podłapali także profesjonaliści z Hollywood. I tak oto w roku 2008 na ekrany kin wszedł film pod nazwą Max Payne (a jakżeby inaczej!), w którym tytułową rolę zagrał Mark Wahlberg. Ekranizacja jednak – czy też bardziej adaptacja, bo wysokobudżetowa produkcja miała trochę nieścisłości względem oryginalnej gry – nie zachwyciła krytyków, ani tym bardziej fanów growego policjanta. ”Nie zachwyciła” to delikatne i trochę mylne określenie, bo kinowy thriller, wg Rotten Tomatoes, zdobył ledwie… 16% pozytywnych ocen.

Max-Payne-DI-1.jpg20th Century Fox

Ale kto by się przejmował jakimś filmem, skoro w tym samym roku doszło do pierwszych przecieków nt. powstającej trzeciej części gry! Za produkcję trójki miało już jednak nie odpowiadać Remedy Entertainment, a jeden z oddziałów Rockstar Games – firmy, która nabyła prawa do marki wraz z premierą drugiej części. Jednak to nie zmiana producenta podzieliła fanów, a inne doniesienia: bowiem kolejne informacje prasowe zdradzały, że gra zostanie pozbawiona takich kanonicznych oraz ikonicznych elementów jak komiksowe przerywniki, nocny Nowy Jork czy zasłużony płaszcz Maksa. Trzecia część ukazała się w 2012 i nie okazała się aż tak zła, jak zwiastowali czarnowidze. Max Payne 3 to nadal dobry tytuł – zarówno jako efektowny shooter z opcją tzw. bullet-time'u, jak i mroczna opowieść zmarnowanego eks-gliniarza po przejściach, któremu już wszystko jedno – poza porządnym łykiem mocnego alkoholu.

Co teraz dzieje się z Maksem? Nie do końca wiadomo, ale fragment pewnej książki ze świata gry Alan Wake – co ciekawe, również autorstwa Remedy – sugeruje, że nasz policjant skończył marnie w roku 2014. Niezależnie od tego luźnego spostrzeżenia, nowojorski gliniarz na stałe zapisał się w historii gier wideo. Bo która gra łączy zgrabnie elementy kina Johna Woo i braci sióstr Wachowski ze stylistyką noir, bogatą w intrygę i tajemniczą femme fatale, równie dobrze co seria Max Payne?


Niniejszy artykuł powstał 21 stycznia 2018 i pierwotnie ukazał się na łamach Portalu Postaci Fikcyjnych.

(Głosy: 0)

Zobacz także:

Every Breath She Takes Is Magic

84. miejsce na liście 500 największych utworów wszech czasów według prestiżowego magazynu Rolling Stone. Jeden z najpopularniejs…

Posted by

Udostępnij: