Hitler był lewakiem, a Bednarski prawakiem!

Dżentelmen, artysta o wielkim sercu, kochający zwierzęta oraz unikający alkoholu i papierosów. Adi – wypisz, wymaluj: prawilny chłopak. Ale zaraz, że jak… Prawilny? Prawicowiec? Toż to lewak! A, tfu!


Artykuł Piotra Zychowicza, w najnowszym numerze Do Rzeczy, na temat rzekomej (wg autora) prawicowości Adolfa Hitlera odbił się szerokim echem w sieci. Nie można przejść obojętnie obok najnowszego wydania "Tygodnika Lisickiego" – sama okładka już bije po oczach: zdjęcie Führera w czapce i przepasce na lewym ramieniu z komunistycznym emblematem, tj. sierpem i młotem. Jako komentator nieufny i podchodzący z dystansem do różnych opinii w mediach, musiałem kupić tygodnik Do Rzeczy, chcąc wystawić ocenę panu Zychowiczowi.

Do Rzeczy #35/237Do Rzeczy

Wczesna nieufność wobec negatywnych komentarzy w internecie okazała się jednak zbędna. Krzykliwy tytuł z okładki (co, swoją drogą, jest normalnym zjawiskiem w prasie) znajduje swe potwierdzenie w treści właściwego tekstu. Autor usilnie próbuje znaleźć dowody na poparcie swojej tezy, że Hitler nie był wcale prawicowy, zrównując Kanclerza Rzeszy i jego NSDAP z doktryną komunizmu. Nie brakuje także doszukiwania się korelacji dodatniej między zbrodniczością III Rzeszy a narodowością niemiecką. Sęk w tym, że jednym z wyznaczników ogólnie pojętej prawicy jest mniejszy lub większy militaryzm oraz kult państwa i/lub narodu. Te same cechy, co prawda, można i dostrzec w stalinowskim Związku Radzieckim; jednak stanowiły one wyłącznie środek w szerzeniu ponadnarodowej idei, jaką jest komunizm. Natomiast w przypadku faszystowskich Włoch czy Niemiec umiłowanie do elity rządzącej i potęgi wojskowej stanowiło samo w sobie koncepcję oraz sens istnienia tych państw.

Zaskakuje też jawne twierdzenie, że antyklerykalizm czy wegetarianizm z automatu określają daną osobę jako lewak. Autor oczywiście na tym nie poprzestaje, przytaczając wypowiedzi Hitlera chwalące bolszewizm, ZSRR itd. Naprawdę intrygująca część omawianego artykułu; trzeba jednak pamiętać, że słowa nazistowskiego wodza który był niestabilny emocjonalnie oraz hipochondrykiem, a rozumowanie rzeczywistości u niego nieraz zachwiane i dziś trzeba interpretować z dużą ostrożnością. Nie można też zapominać o tym, że Hitler, chcąc nie chcąc, musiał skopiować pewne wzorce działania mechanizmu państwowego od Lenina i Stalina, by wprowadzić w życie swoją ideologię. To właśnie polityka terroru oraz monopartyjność są jednymi z wyznaczników występowania skrajności doktryn politycznych, przynajmniej na jednoosiowym podziale.

Co więc sprawia, że większość historyków wlicza komunizm do lewicy, a narodowy socjalizm do prawicy? Większość doktryn okołoprawicowych odnosi się do przywrócenia starego ładu, dawnego porządku i tradycyjnych wartości. Nazizm też się odwoływał do pierwotnych wartości tyle że nie do kultury judeochrześcijańskiej czy tradycji monarchistycznej. Hitlerowcy inspirowali się m.in. wierzeniami pogańskimi, mistycyzmem, volkizmem, kultem ciała w antycznej Grecji oraz różnymi koncepcjami Nietzschego; a dawny ład, w ich myśli, stanowiły czasy świetności Cesarstwa Niemieckiego przed I wojną światową. Natomiast wszystkie ruchy lewicowe w tym komunizm opierają się (przynajmniej w teorii) na równości wszystkich obywateli. Stoi to w opozycji do antysemickiego i homofobicznego nazizmu oraz służb podległych Führerowi, które działały w myśl koncepcji Lebensraum. Piotr Zychowicz, jako zadeklarowany antykomunista, powinien o tym wiedzieć.

I, paradoksalnie, najgorsze w tym wszystkim nie jest ani śmiała okładka czasopisma, ani użyta w artykule definicja lewaka. Bo samo w sobie to słowo [lewak] nie jest złe. Podobnie jak katol, polaczek, komuch, nacjolo, pedał, feminazistka czy białas. Owszem, określenia te jako tako mogą być obraźliwe i zazwyczaj takie są. Użyte jednak w odpowiednim kontekście, odnośnie zawężonego wycinka wybranych osób, jako środek stylistyczny podkreślający skrajne – i najczęściej niepożądane – cechy danej doktryny politycznej, grupy społecznej itd., nie są jeszcze ohydne. Gorzej, jeśli ktoś używa takich prostych, populistycznych hasełek do opisu całych grup. I Piotr Zychowicz popełnia ten sam błąd, wrzucając wszystkich ludzi myślących inaczej niż konserwatyści i gospodarczy liberałowie do jednego wora z napisem "lewak", "lewicowiec", winiąc komunizm za całe zło tego świata. Bardzo "dojrzałe" podejście, odsłaniające mocno emocjonalny wymiar tekstu.

Niestety rodzi się tutaj kolejny problem: czym właściwie jest prawica, a czym lewica? Jakie kryteria określają jedną i drugą stronę? Wydaje się, że używanie w XXI wieku pojęć, które zostały ukształtowane jeszcze w osiemnastym stuleciu, jest wielce mylące i niewłaściwe. Dodanie trzeciej opcji, jaką jest centrum, nie ułatwia wcale sytuacji; natomiast upraszczanie tych skrajniejszych odłamów lewicy i prawicy do pojedynczych pojęć lewactwa i prawactwa (tudzież faszyzmu) jest kłamliwe i nietrafione. Zresztą, charakter wybranych ideologii politycznych będzie się różnić w zależności od szerokości geograficznej czy kultury. Różnice między faszyzmem włoskim i niemieckim nie są oczywiście jedynym przykładem. Idąc dalej, polski nacjonalizm jest ściśle powiązany z religią, co jest rzadkie w ruchach narodowych innych krajów. Liberalizm w państwach muzułmańskich ma inny wymiar niż ten europejski, podobnie z feminizmem. Pojęcia takie jak demokracja, anarchizm, liberalizm czy komunizm ewoluowały i cały czas ewoluują.

Źródło: Czwórka z DublinaOkładka Tygodnika Do Rzeczy doczekała się prześmiewczych przeróbek.

Mam jednak nadzieję, że tekst Zychowicza rozpocznie szerszą dyskusję w społeczeństwie na temat tego, jak powinny (czy też: jak NIE powinny) być nazywane różne zjawiska i ugrupowania polityczne. Nigdy się nie mogę nadziwić, jak słyszę, gdy PiS jest stawiany obok partii Korwina czy ruchów narodowych, Samoobrona przy PSL-u, a SLD porównywane do Partii Razem.

I nie zrozumcie mnie źle: nie mam nic do poglądów autora omawianego artykułu. Ba, jakby nie spojrzeć, w hitlerowskiej ideologii można dostrzec pewne cechy lewicowości. Sam tekst Zychowicza, promujący jego najnowszą książkę ("NIEMCY. Opowieści Niepoprane Politycznie cz. III"), zawiera ciekawą interpretację poglądów kanclerza III Rzeszy. Jest to jednak interpretacja naciągana, nie do końca sprawdzona, zawierająca wiele nieścisłości. Aż się boję, jak Piotr Zychowicz by mnie sklasyfikował też jako lewaka? Czy może prawaka?

(Głosy: 0)

Zobacz także:

Gwałt i spuścizna Spacey'ego

”Kevin S. gwałcił duże dzieci” – podobne hasła można przeczytać w mediach od miesiąca. Jak się okazuje, nie tylko słynny aktor m…

Posted by

Udostępnij: